08 grudnia, 2011

"Ojciec" Karol Arentowicz

„Życie jest zbyt skomplikowane, aby były możliwe proste diagnozy”.

Piszący pod pseudonimem artystycznym  Kargol Arentowicz w niepozornej książeczce, bo niespełna 100 stronicowej, zawarł szereg własnych przemyśleń obejmujących istotę ojcostwa.
I tak wnioski kim jesteśmy, opiera nie wyłącznie na własnych doświadczeniach, ale również na podstawie biografii osób mających ogromny wpływ na historię ludzkości, historię wielu pokoleń. Napotkamy na analizę osobowości Hitlera, Stalina, a co ciekawsze samego Boga Ojca. Jak mówi we wstępie „Ojca” autor:

 Nie ograniczyłem się do opisu własnych przeżyć – sięgnąłem również po najbardziej skrajne przypadki z historii, znane nam wszystkim. Hitler, Stalin i Jezus także przecież byli kiedyś dziećmi (które miały swoich ojców). Znając ich losy, możemy zrozumieć więcej”.

            „Ojciec” to druga pozycja pisarza, którą wydano pod wyżej podanym pseudonimem i chociaż wielu recenzentów pisze o dodatkowych dwóch innych, nigdzie nie napotkałam na tytuły tych otóż dwóch pozostałych. Pierwszą pod pseudonimem Karola Arentowicza wydano lekturę pod tytułem „Bajka dla niektórych dorosłych”. Mimo iż obydwie rozstrzygają o sensie człowieczeństwa, można je z powodzeniem czytac odrębnie, chociaż Ci, którzy przeczytali obydwie mówią o ich wzajemnym przenikaniu się.

O czym traktuje książka? Szkieletem jej wartości jest pytanie: kim jest ojciec w naszym życiu? Odpowiedź zdaje się oczywista: jednym z rodziców, który nas kształtuje poprzez wychowanie. I o ile to matka jest tą najbliższą z biologicznego punktu widzenia, o tyle ojciec  odgrywa równie ważną rolę w życiu latorośli. Ale autor w książce nie opiera się tylko i wyłącznie na tacie, co daje czytającemu możliwośc szerszego spojrzenia w naturę własnej rodziny, a poprzez to zrozumienie: kim jestem i dlaczego. Czy tylko ojciec miała na mnie wielki (negatywny, czy pozytywny) wpływ?

Wielu recenzentów wypowiedziało szereg pochlebnych słów na temat tej zdawałoby się „małej” objętościowo książeczki, a jednak wielkiej. I zgodzę się, iż jest niezaprzeczalnie lekturą dającą sporo do myślenia, a co ciekawsze czytelnikowi pozwala na przeanalizowanie własnej osobowości  na podstawie zarówno relacji z własnym ojcem, ale również całą rodziną i innymi bliskimi osobami.

Napisana przystępnym językiem, z logicznym ciągiem przemyśleń książka, może jednak dla niektórych wydawac się drastyczna. Skrajne porównania w kierunku największych zbrodniarzy stają się wybuchową mieszanką w zestawieniu z Bogiem Ojcem i Jezusem, ale dzięki temu autor odkrywa przed nami szersze pojęcie istoty ojcostwa.

Pisarz zawarł mnóstwo prawd świadczących o inteligentnym spojrzeniu na sposób wychowania, jednak ośmielę się powiedziec, że w moim odczuciu nieoderwalnie „Ojciec” łączy się z „Ostatnim wykładem” Randyego Pauscha. Być może z powodu przeczytania wykładu bezpośrednio przed „Ojcem”. Mając na względzie mimowolne porównanie z tamtą książką, autor Karol Arentowicz bardzo dobrze postąpił pisząc krótko. Dzięki temu czytelnik nie męczy się zbyt długimi przemyśleniami, a koncentruje się na najważniejszych kwestiach z fabuły lektury. Co więcej, wiele osób recenzujących powiela informację o wielkim wpływie jaki na nie wywarła książka Karola Arentowicza: matki planują zakupic książkę ojcu swoich dzieci, jedni polecają tę książkę drugim i nie dziwi mnie to, bo napisana jest bardzo mądrze.
Jednak nie do końca zgodzę się z opinią, że po jej przeczytaniu, całe spojrzenie na formę ojcostwa zmieni się czytelnikowi na resztę życia, zacznie inaczej się zachowywac, będzie wzorowym ojcem itd. Ja bym na takie wygórowane zmiany nie liczyła. Książka jest co prawda drogowskazem i przytaknę wielu przemyśleniom autora, jednak każdy z nas miał własnego ojca, który już nas częściowo własną osobowością ukształtował przez wychowanie i przekazane geny, a przeczytanie czyichś wniosków (tych, czy chociażby Randyego Pauscha) nie zmieni w nas tego, co wpojone już od lat dziecinnych i to jak nas wychowywano przez długie lata i tego w jakich żyliśmy kręgach, społeczeństwie.


            Reasumując, autor składnia do refleksji. Momentami należy się zatrzymac, przemyślec, zrobic autoanalizę własnej osobowości. Sądzę, że piszący ma szeroki zakres wiedzy z dziedziny psychologii, nie zgodzę się natomiast, że przypadek ojca wywiera dokładnie taki sam skutek w przyszłości jak to miało miejsce w domu rodzinnym. Są przecież osoby, które mimo braku posiadania prawidłowych ojcowskich wzorców wyrastają na tzw. porządnych ludzi, obywateli i ojców własnych dzieci. Częśc zachowań dziedziczymy w genach, niekoniecznie po najbliższych. I dlatego: „Życie jest zbyt skomplikowane, aby były możliwe proste diagnozy”.

            Polecam tę książkę innym czytelnikom (może głównie czytelnikom „Ostatniego wykładu”) nie tylko z powodu ciekawych spostrzeżeń autora, co do osoby ojca, ale również dlatego, iż pięc krótkich rozdziałów traktuje nie tylko o tytułowym bohaterze. 

30 września, 2011

"Ciepłe ciała" Isaac Marion

Rrrrrrr...
Mam na imię R.


Nie wiem kim byłem. Nie wiem kim jestem. Nie pamiętam mojego imienia. Podejrzewam, że zaczynało się na literę R. Mój kumpel M również nie wie, jakie było jego imię. Nikt z nas nie ma imion, zresztą nie mówimy zbyt wiele i nie pamiętamy. Długie godziny zajmujemy się bezcelowym gapieniem w przestrzeń, powłóczeniem nogami w hangarze i poza nim na terenie lotniska. Najbardziej zajmującym nas dźwiękiem jest pomrukiwanie i jęczenie. Powłóczymy kończynami i zawodzimy martwymi krtaniami… Jesteśmy w różnym stanie rozkładu. Niektórzy nie mówią ponieważ nie posiadają ani ust, ani języka. Ci, którzy szkielet mają pokryty nielicznymi resztkami mięśni, leżą i wciąż nie umierają. Rozkładają się powoli, aby któregoś dnia wreszcie rozpaśc się i odejść, umrzec naprawdę.

11 września, 2011

"Uśmiechnij się, Misiu"

„Uśmiechnij się, Misiu” autorstwa Kasji Reider, przełożona z języka niemieckiego, to sympatyczna rymowana historyjka o smuteczkach i innych problemach z jakimi boryka się Miś-główny bohater. Mądra książeczka dla dzieci w wieku przedszkolnym, zwięźle mówiąca o problemach emocjonalnych takich jak radzenie sobie ze smutkiem, obrażaniem się, brakiem chęci na zabawę, a również o sile przyjaźni, która jest najważniejsza na świecie. 

Oto okazuje się, jak dobrze mieć przyjaciela, który zaradzi wszystkim smuteczkom, pomoże w cięższych chwilach. W książeczce również przeczytamy o niecierpliwości, która będąc złą cechą prowadzi często do niepotrzebnych nieporozumień. Poważne tematy zostały przedstawione w przystępny sposób, napisane prostym językiem, w sam raz dla kilkuletnich dzieci. Dodatkowym atutem jest rymowana forma, dzięki czemu pociecha chętniej wysłucha, cóż jest w niej napisane. Również kolorowe obrazki sytuacyjne zachęcają do wspólnego przeglądania i omówienia lektury z maluchem.

17 sierpnia, 2011

"Obrzęd" Matt Baglio


Recenzja zdobyła 1-sze miejsce
 w konkursie na "Recenzję tygodnia"
na portalu



"Jeśli myślisz, że szatan nie istnieje, piekielnie się mylisz!"


Zło,szatan, demony, opętania, uwolnienia, egzorcyzmy, obrzędy - to jakby ciemna strona wiary, wielokrotnie omijana w dyskusjach przez osoby wierzące, jak i samych księży. Ma się wręcz wrażenie, że (bynajmniej w Polskich wioskach) tkwi cicha umowa: "nie wywołuj wilka z lasu". Co ciekawsze, mimo iż o egzorcyzmach, opętaniach mówi się i pisze znacznie więcej niż w latach wcześniejszych, wiele osób woli korzystac z pomocy wróżek, wróżbitów, kart tarota, miejscowych wiejskich "czarowników" i zamiast wpierw udac się do księdza wędrują tłumnie (mimo iż oficjalnie nie wierzą w czary) do miejscowych "szamanów", a to wylewających wosk nad głową, a to szepczących niezrozumiałe wyrazy przy ciele lub koszulce ofiary w celu wypędzenia złych mocy.

13 sierpnia, 2011

"Woda dla słoni" Sara Gruen

 „To nie jest dom starców, powiedzieli, to tylko miejsce, gdzie się żyje i korzysta z pomocy, wiesz, nowoczesne. Będą Ci tam pomagać tylko w miarę potrzeby, a potem kiedy będziesz coraz starszy…” 

Jacob Jankowski zostaje umieszczony przez swoją rodzinę w domu starców. Mimo iż posiada pięcioro wnucząt, każde z nich ma własne życie i brak chęci zajmowania się dziewięćdziesięciotrzy letnim zrzędliwym staruszkiem.
Pewnego dnia, przy oknie zbierają się starsze panie, żywo obserwując pojawienie się cyrkowego namiotu. To nie lada wydarzenie, w miejscu gdzie czas zdaje się zatrzymać.

"Mistrz" Andy Andrews

 „…nawet podczas ciężkich chwil ważne jest, by pamiętać, że są one normalną częścią naszego zmiennego losu, nie warto lecz zbytnio się nimi przejmować. W gruncie rzeczy każdy z nas albo właśnie przechodzi kryzys, albo z niego wychodzi, albo zmierza w jego kierunku. Kryzys? To zaledwie jeden z wielu czynników składających się na życie.”

W takim tonie jak powyższy, jest utrzymana powieść Andre’go Andrews’a, jednego z pisarzy okrzykniętego przez „New York Times’a” najbardziej wpływowym człowiekiem Ameryki. Prowadzi szereg szkoleń motywacyjnych w wielkich korporacjach. Na swoim koncie ma również sukces jaki odniosła jego książka „Siedem darów”.

"Księga cmentarna" Neil Gaiman

Neil Gailman. Tego autora zna bardzo wielu czytelników. Ja natomiast po raz pierwszy zetknęłam się z jego twórczością stosunkowo niedawno, dlatego śmiem domniemać, iż istnieją jeszcze osoby, takie jak ja. Osoby, które „gdzieś” być może słyszały tutuł „Nigdziebądź” lub „Koralina”, ale nie przywiązały do nich szczególnej uwagi. I tak było ze mną, do czasu, gdy przeglądając półkę założyciela portalu nakanapie.pl, natrafiłam na intrygujący tutuł: „Księga cmentarna”. Mogę powiedzieć śmiało, że to dzięki kanapie odnalazłam Neila Gailmana.

"Oznaki życia. Przypadki z intensywnej terapii." Ken Hillman




Recenzja zdobyła 5-te miejsce
 w konkursie na "Recenzję tygodnia"
na portalu





„Nowoczesne leki i skomplikowana aparatura pozwalają nam niekiedy opóźnić śmierć o dni, tygodnie, a nawet miesiące.”

Dla laika wydaje się być to sytuacją pozytywną, dającą nadzieję, że to jeszcze nie koniec, że można oszukać śmierć. Niestety to co nieuchronne, nie może być odwlekane w nieskończoność. Medycyna mimo szybkiego rozwoju od lat 50-siątych XX w. w obliczu śmierci wciąż leży w powijakach. Złe, czy zbyt późne diagnozy, leczenie obarczone komplikacjami, złożoność choroby nie kończącej się na jednym organie-to jedno. Drugie to umiejętności szybkiego i celowego działania lekarzy, ale również bezduszność systemu wg. którego działają ośrodki zdrowia.

"Kobieta niespodzianka" Piotr Kołodziejczak

W czerwcu 2011 roku ukazała się na rynku kolejna książka Piotra Kołodziejczaka – dziennikarza sportowego, kompozytora muzyki (również do swoich powieści), członka dwóch twórczych stowarzyszeń, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczpospolitej i Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Dotąd autor wydał pięć innych powieści, tj.: „Wschody do nieba”, „Klępy śpią”, „Nie rób mi tego”, „Puść już mnie”, „ Bo wiesz…”. Pisarz porusza odwieczne problemy relacji damsko – męskich, nadziei, miłości, a przede wszystkim nawiązuje do życia codziennego osadzonego w obecnych realiach.
„Kobieta niespodzianka” to zaledwie 179 stronicowa powieść, której początek autor zainicjował będąc w odwiedzinach u węgierskiego znajomego nad Balatonem. Jak zdradza pisarz w wywiadzie przeprowadzonym dla internautów, był to jedynie tytuł roboczy, który po zakończeniu książki został niezmieniony, będąc najbardziej celowym.

"Mechanizm serca" Malzieu Mathias

„Czuję jakby we mnie padał deszcz, a jednocześnie świeciło słońce.”

Baśń dla dorosłych-jak określają tę książkę czytelnicy, z powodzeniem można podsumować powyższym cytatem.
Autor zawarł w książce, szereg wyraźnych sentencyjności. Francuski pisarz Mathias Malzieu, pod osłoną bajkowej woalki, mówi o tym, co istotne: o miłości, nietolerancji, dyskryminacji i zazdrości.

"Angelologia" Daniell Trussoni


"Angelologię" po raz pierwszy napotkałam i wzięłam w dłonie w księgarni ponad miesiąc temu. Nie znałam autorki, a określenie na okładce: „debiut powieściowy” delikatnie mnie odstraszyło.Co do początkujących autorów jestem ostrożna. Dodatkowym punktem wpływającym na niekorzyść zakupienia była cena. I mimo, iż miałam ochotę posiąść 
tę książkę, sięgnęłam po inną, również o aniołach. Minęło niewiele czasu i oto nadarzyła się okazja, aby tę książkę zdobyć. Otrzymałam ją w prezencie urodzinowym.

"444 zdania polskie" Jerzy Bralczyk

Ta książka to kwintesencja temperamentu badawczego i intelektualnego Jerzego Bralczyka.
Autor skomentował najsłynniejsze polskie zdania, tłumacząc w błyskotliwy sposób pochodzące z literatury, z przysłów, cytatów- powiedzenia, których bardzo często używamy, a nie znamy ich pochodzenia i historycznej ścieżki.
Niezmiernie wzbogacająca intelektualnie pozycja. Jeśli pragniecie zrozumieć i poznać sens powiedzeń, przysłów będących w potocznej świadomości polaków-polecam serdecznie.

"Szybkie czytanie. Intensywny kurs." Gerhard Horner

 
Z wiadomej przyczyn, sięgnęłam po tę książkę, a raczej książeczkę. Kurs szybkiego czytania to od pewnego czasu tematyka bardzo pożądana. W tej pozycji zawarto podstawowe formy szybkiego czytania oraz kilka testów do przeliczenia ilości czytanych słów na minutę. To także kilka wskazówek jak organizować stanowisko do pochłaniania tekstu, a również jak wzmacniać koncentrację.W książce przedstawiono również formy ćwiczenia oczu. Mimo wszystko to bardzo skąpa w informacje lektura.

"Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafón

Jestem (niestety) rozczarowana. Początek książki zapowiadał niezwykle miłe chwile z lekturą i chyba jedynie ten otóż początek pozwolił mi dotrwać do końca. Spodziewałam się zupełnie innego rozwinięcia, ba myślałam, że powieść będzie zupełnie innego rodzaju.

Ku mojemu zaskoczeniu "skundlony" został temat przez autora sprowadzającego tajemnicę ni to do marnej powieści detektywistycznej, ni to książkowego wydania zapowiadającej się papierowej "Dynastii". Wstęp dał mi poczucie odnalezienia "fantasmagorii", aby później to urzeczenie sprowadzić do ścierwojadów, kurew, tudzież walających się w powieści dziwek. Spodziewałam się też innego zakończenia.

12 sierpnia, 2011

"Oskar i pani Róża"


Drobna, bo 78 stronicowa ksiązeczka, zdawać mogłaby się chwilowym kąskiem dla oka. Ale niech Was nie zwiedzie objętość, bowiem oto mini powieść, która wyciska łzy, rozwesela i zasmuca, a co ważniejsze pozwala czytelnikowi zastanowić się...nad życiem i jedo ulotnością. To również książka o miłości, nadziei, zrozumieniu innych ludzi, godzeniu się z chorobą, o przyjaźni. Jeżeli żyjesz nie tylko po to aby jeść, nie tylko po to aby czytać, ale przeżywać przeczytane historie-ta książka jest dla Ciebie.

"Marzycielka z Ostendy" Eric Emmanuel Schmitt

Schmitt zawarł w książce zbiór krótkich pięciu historii-różnych historii, ale sprowadzających się do jednego mianownika. Mimo iż licznik to wiele postaci, w różnych sytuacjach życiowych, z różnymi doświadczeniami, to wspólne jest dla nich odczuwanie silnych emocji.
I tak każda z nich przeżyła coś pięknego lub równie tragicznego, ale niezapomnianego.
Uczucia, miłość,wątpliwości targające postaciami,brak wiary w siebie,stracone nadzieje,miłość, zatracenie, nauka na doświadczeniach z własnego postępowania-każda historia łączy się ze sobą grą uczuć i grą emocji przedstawionych bohaterów. I dlatego, nie dziwi mnie po przeczytaniu, dlaczego autor zebrał te krótkie opowiadania w jedną całość.

Autor poniekąd nas czytelników uczy czym jest ulotność chwili, czym jest zwątpienie,czym jest pochopność decyzji, jakie możemy ponieść w związku z własnymi czynami znamienne konsekwencje.
Nie będę tu mówić o każdej części z osobna, co się w niej konkretnie wydarzyło. Istotny jest bowiem dla mnie ten wspólny mianownik, mówiący jak: "...świat jest absurdalny, bez Boga, w tym życiu niczego nie możemy uważać za pewne.", a także, że "nasz los będzie się rozstrzygał w świecie ułudy."

Książkę bardzo dobrze się czyta. Jest ona drugą pozycją autora, którą przeczytałam, ale z pewnością nie ostatnią.

Bardzo przypadł mi do gustu cytat:
"Czyż każdy z nas nie wyciąga wniosków z głębi własnej ciszy?"


11 sierpnia, 2011

"Przedśmiertny neuroleptyk" Kamil Czepiel

Okazuje się, że na pozór młoda osoba, może w sobie dobrze znany metafizyczny sposób postrzegac moment śmierci. Ale nie o sam moment śmierci chodzi. Raczej o wydobycie esencji, w jaki sposób docieramy do nieuchronnego momentu w życiu i co temu towarzyszy.
Debiutant w książce zawarł dziewięc różnych opowiadań, z których każde odmienne ma jednak wspólne cechy. Każde opowiadanie jest okryte celowością, nadprzyrodzonymi cechami, tajemnicą. Jednocześnie zaskakują, zdumiewają i nie pozwalają na normalnie funkcjonowanie neuronów w mózgu czytelnika.

"Vacław i Lena" Haley Tanner

Oceniam książkę na bardzo dobrą. Dlaczego? Ponieważ zaskoczył mnie debiut pisarki. Debiuty są startem w pisarską przyszłość lub nie. Z pewnością falstartem nie jest książka Haley Tanner. 

Chociaż początkowo zbyt mało wartka "akcja" daje czytelnikowi poczucie monotonności to dalsza część książki nabiera tempa i niespodziewanych zwrotów. Zaskakująca, życiowa, smutna,wesoła z barwnie przedstawionymi postaciami, ich światem i światami, marzeniami, problemami,lękami wreszcie z miłością.