12 sierpnia, 2011

"Marzycielka z Ostendy" Eric Emmanuel Schmitt

Schmitt zawarł w książce zbiór krótkich pięciu historii-różnych historii, ale sprowadzających się do jednego mianownika. Mimo iż licznik to wiele postaci, w różnych sytuacjach życiowych, z różnymi doświadczeniami, to wspólne jest dla nich odczuwanie silnych emocji.
I tak każda z nich przeżyła coś pięknego lub równie tragicznego, ale niezapomnianego.
Uczucia, miłość,wątpliwości targające postaciami,brak wiary w siebie,stracone nadzieje,miłość, zatracenie, nauka na doświadczeniach z własnego postępowania-każda historia łączy się ze sobą grą uczuć i grą emocji przedstawionych bohaterów. I dlatego, nie dziwi mnie po przeczytaniu, dlaczego autor zebrał te krótkie opowiadania w jedną całość.

Autor poniekąd nas czytelników uczy czym jest ulotność chwili, czym jest zwątpienie,czym jest pochopność decyzji, jakie możemy ponieść w związku z własnymi czynami znamienne konsekwencje.
Nie będę tu mówić o każdej części z osobna, co się w niej konkretnie wydarzyło. Istotny jest bowiem dla mnie ten wspólny mianownik, mówiący jak: "...świat jest absurdalny, bez Boga, w tym życiu niczego nie możemy uważać za pewne.", a także, że "nasz los będzie się rozstrzygał w świecie ułudy."

Książkę bardzo dobrze się czyta. Jest ona drugą pozycją autora, którą przeczytałam, ale z pewnością nie ostatnią.

Bardzo przypadł mi do gustu cytat:
"Czyż każdy z nas nie wyciąga wniosków z głębi własnej ciszy?"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz